Koniec epidemii coronavirsa to koniec pewnych standardów lotniczych.

Sprawdź co się zmieni dla pasażerów linii lotniczych po ustaniu Covid-19. Świat podróży lotniczych uległ nieodwracalnym zmianom wywołanym przez globalną pandemię koronawirusa. Kryzys branży lotniczej to nie tylko całkowicie zawieszone loty, tysiące nie pracujących i nie zarabiających samolotów, ale także fakt iż nikt nie wie kiedy sytuacja ta się zakończy. Sim Glob przygotował dla Was prognozę zmian, jakie dotyczą pasażerskich linii lotniczych, przy założeniu, że obecna sytuacja i ograniczenia z nią związane zakończa się najwcześniej w ciągu kilku miesięcy. Sprawdźmy zatem, co przed nami.

Prognoza pierwsza - konsolidacja

We wszystkich wcześniejszych prognozach skazywano wiele linii lotniczych na upadek z uwagi na zbytnią ich mnogość, choćby w samej Europie. Przełożyło się to na realia - w ubiegłym roku zbankrutowało ponad dwadzieścia linii lotniczych (z czego większość w Europie). Jaki wpływ będzie miał na ten proces koronawirus? Taki, że proces ten będzie jeszcze mocniej postępował. Jak się skończy? Odważne teorie zakładają, że w Europie zostanie około pięciu głównych linii lotniczych. Według założeń będą to: Lufthansa, IAG, Air France-KLM, Ryanair i możliwe, że na przykład Wizz Air? Reszta niestety upadnie, zostanie wchłonięta przez rekiny lotniczego rynku. To wszystko jest ogromnie prawdopodobnym scenariuszem, jeżeli tylko sprawdzi się prognoza druga czyli renacjonalizacja.


Prognoza druga - renacjonalizacja

Ostatnie dwa miesiące to zamykanie tras i zawieszanie rejsów i kolejne wnioski o pomoc publiczną. Przewoźnicy w wielu krajach wnioskowali o udzielenie pomocy, niektóre linie już zresztą zdążyły otrzymać finansową pomoc – Norwegiana czy linii Finnair. Ale, czy to wystarczy? Według nas nie, linie lotnicze będą potrzebowały dodatkowego kapitału, jeśli sytuacja z koronawirusem będzie trwała dłużej, a przypuszczamy, że potrwa jeszcze kilka miesięcy. Pomoc publiczną dostanie Lufthansa i największe linie w Europie. Wszystko pod hasłem “renacjonalizacja”, co oznacza przejęcie większej liczby udziałów w linii lotniczej przez państwo w zamian za finansową pomoc. W tym kontekście mówi się m.in. o pomocy publicznej dla Air France-KLM, British Airways, ale też Alitalii, w Niemczech Condor. Jednakowoż większy udział państwowego kapitału może oznaczać większy protekcjonizm.


Prognoza trzecia - protekcjonizm

Tu, w temacie koronawirusa i zasięgu epidemii oznaczający chronienie własnego rynku i wpływów. Możemy to porównać do sytuacji gdy LOT i PPL, wspólnie realizują strategię minimalizowania wpływów tanich linii lotniczych w centralnej Polsce przy jednoczesnym wzmacnianiu pozycji narodowego przewoźnika.

Metody protekcjonizmu na tym przykładzie:

    blokowanie przez PPL rozbudowy portu w Modlinie czy stworzenie lotniska w Radomiu, gdzie przeniosą się tanie linie i czartery z Chopina, by zrobić miejsce na ekspansję LOT. Oczywiście, trudno powiedzieć czy o wszystkich tych planach wciąż możemy mówić w czasie teraźniejszym, ale nie ulega wątpliwości, że poszczególne linie mogą próbować sekować swoich konkurentów, zwłaszcza tych low-costowych;

    opłaty pasażerskie;

    preferencyjne stawki na lotniskach.

 

Prognoza czwarta – jednak będziemy mniej latać


I niemalże pewne. Pierwsze miesiące po zakończeniu pandemii raczej przesiedzimy na łonie natury w pobliżu zamieszkiwanych miast, krótkie wypady i wakacje spędzimy raczej w ojczystych rejonach i nie rzucimy się do samolotów.

Powody?

    Strach;

    zmiana nawyków;

    brak środków finansowych;

    brak rzetelnych informacji o zagrożeniach w rejonie do którego chcielibyśmy się wybrać.


Ucierpią także zyskowne dla awiacji podróże służbowe. Nieprawdopodobne? A przypomnijcie sobie jak, jakiś czas temu z przymrużeniem oka patrzyliśmy na kampanię Wizz Aira, by zakazać lotów klasą biznes na krótkich trasach po Europie. Greenwashing i podczepianie się pod modne ekologiczne hasła, czysta ziemia, czyste powietrze. KLM apelował do klientów, by dobrze zastanowili się, czy wszystkie podróże samolotem są niezbędne, bo być może niektóre spotkania możemy odbyć ZDALNIE. Po kilku miesiącach wszystko to jest naszą rzeczywistością - online może się odbywać większa część spotkań biznesowych, telekonferencje są zaś codziennością. Biznes kręci się dalej, a nadciągająca globalna recesja przełoży się na cięcia kosztów i ukrócenie podróży służbowych.


Prognoza piąta - żegnamy stare modele samolotów


Fly4free.pl. Wyraźnie pisało, że to proces nieprzerwanie trwający już przed rozpoczęciem się królowania Covid-19. KLM i British Airways przyspieszają rozstanie z Boeingiem 747, a coraz więcej przewoźników przyspiesza też pożegnanie Airbusów A380 uznając je za nieekonomiczne. Przyjdzie czas na: Dreamlinera, A350 czy Airbusa A321, na przykład w długodystansowej konfiguracji XLR. Ale niestety możliwa jest także prognoza szósta – zmniejszenie floty.


Prognoza szósta - zmniejszenie floty


Prezesi linii lotniczych dzielą się na optymistów i realistów. Jozsef Varadi, czyli prezes Wizz Aira, jeszcze kilka dni temu przekonywał w wywiadach, że linia będzie w pełni operacyjna w lipcu lub sierpniu, choć tak naprawdę nikt z nas nie ma pojęcia, jak do tego czasu będzie postępowała pandemia (oczywiście chcielibyśmy, aby problem ten zakończył się jak najszybciej). Inni mają nieco odmienne podejście – Stelios Haji-Ioannou, czyli założyciel linii easyJet stwierdził w rozmowie z “Financial Timesie”, że po zakończeniu obecnego kryzysu i wznowieniu lotów, brytyjska linia będzie musiała zmniejszyć swoją flotę o prawie 1/4. Obecnie przewoźnik ma 344 samoloty, po kryzysie linia będzie zaś potrzebowała maksymalnie 250 maszyn.


Prognoza siódma - A co z cenami biletów?


Jest bardzo prawdopodobne, że ceny biletów pozostaną niskie, bo przewoźnicy chcąc utrzymać klientów i ich zainteresowanie swoimi liniami będą cenowo kusić pasażerów, by ci zechcieli wsiadać do samolotów. Ale na czymś trzeba zarobić, aby nadrobić powstałe w dobie kryzysu tyły finansowe padnie więc jeszcze większy nacisk na przychody dodatkowe, czyli opłaty za bagaż, mydło, powidło i wszystko inne, co nie jest możliwością wejścia na pokład i odbycia rejsu. Podstawowe usługi dostępne w cenie biletu znaczącą się okroją. Mało tego, z pewnością nawet tacy starzy wyjadacze jak Ryanair i Wizz Air będą w stanie coś jeszcze wycisnąć ze swoich cenników. Będziemy mieć niejako powtórkę z lat 2008 – 2009 – tradycyjni przewoźnicy ścinali serwis i dodatkowe usługi w okresie poprzedniego globalnego kryzysu gospodarczego.


Prognoza ósma - koniec lotów do Pćim Lotnisko Międzynarodowe – z całym szacunkiem dla niewielkich miast niestety zapowiadamy kłopoty małych lotnisk


Mniejsza flota to mniejsze zyski a zatem przewoźnicy będą zmuszeni do tego, by stawiać na te najbardziej rentowne połączenia Naturalnie zminimalizuje to szanse na rozwój mniejszych lotnisk z mniejszych ośrodków, które w dużym zakresie są obecnie zależne od przewoźników niskokosztowych i ich oferty. Proces ten zaczął się już przed koronawirusem, dla przykładu Wizz Aira, który otwarcie ogłosił, że w swojej strategii w Polsce będzie się skupiał tylko na największych lotniskach w naszym kraju. I wydaje się, że ten proces będzie postępował, co może być problemem dla mniejszych lotnisk. Nie oznacza to, że lotniska będą stały puste, bo Polska wciąż ma przewagę w postaci np. dużej ilości rodaków w Wielkiej Brytanii, więc zapewne utrzymana będzie duża część tras z Polski.


No właśnie … a kiedy i czy w ogóle wszystko wróci do „normy”?


Wznowienie lotów to decyzja poszczególnych linii lotniczych. Większość z nich zakłada, że taki stan rzeczy potrwa jeszcze do kilka miesięcy i w zależności od sytuacji będzie można stopniowo odtwarzać mapę swoich połączeń. Wiemy przecież, że każda linia lotnicza odpowiednio planuje zawieszenie lotów:

    Lufthansa – zawieszenie do końca września;

    linie lotnicze z Bliskiego Wschodu – zawieszenie do końca kwietnia i marca.


Są także linie lotnicze, które kupują samoloty, bo wierzą, że ruch lotniczy wróci i jego częstotliwość nie spadnie tak znacząco jak pokazaliśmy w jednej z naszych prognoz. Na ten moment jednak, jeżeli kupiliście bilety lotnicze – zwłaszcza te na maj, czerwiec lepiej zajmijcie się ich zwrotem. Trudno w tym momencie przewidzieć, kiedy i który kraj otworzy granice i loty na jego teren powrócą.

Jakie kroki należy poczynić, jeżeli zdecydujemy się jednak na zwrot biletów?

Trzeba to zrobić w taki sposób, w jaki je kupiliśmy. Jeżeli kupowaliśmy na stronach linii lotniczych, to zwracamy się bezpośrednio do linii lotniczych, jeżeli robiliśmy to przez agenta, to przez agenta Każda linia ma swoje procedury. Jedne zwracają gotówkę, inne ze względu na trudną sytuację robią zwrot voucherem do wykorzystania na przyszłe loty. Są także vouchery na większą wartość - np. 110 proc. wartości biletu.

A Wy? Macie aktywne bilety? Czekacie na powrót lotów. Odpuściliście tegoroczne wakacje? Możecie pisać w komentarzach pod wpisem, a jeśli macie jakiekolwiek pytania zadajcie także w tym miejscu, a eksperci Sim Glob odpowiedzą na nie.